|
|
(Nie pokazano 32 wersji utworzonych przez 5 użytkowników) |
Linia 1: |
Linia 1: |
| + | {{Głaz infobox |
| + | |Nazwa głazu = Głaz narzutowy "Diabelski Kamień" z Puszczy Boreckiej |
| + | |grafika = borecka.jpg |
| + | |podpis grafiki = Głaz narzutowy "Diabelski Kamień" z Puszczy Boreckiej © Alicja Szarzyńska |
| + | |Nr ewidencyjny = 139 |
| + | |Rok powołania = 1952 |
| + | |Dok. pow. = RLB 16/152/52 |
| + | |Współrzędne GPS = N 54,115650° E 22,064967° |
| + | |Wysokość = 2,35 m |
| + | |Obwód = 13,20 m |
| + | |kod mapy= PL-WN |
| + | | stopniN= 54 |
| + | | minutN= 6 |
| + | | sekundN= 56 |
| + | | stopniE= 22 |
| + | | minutE= 3 |
| + | | sekundE= 54 |
| + | }} |
| + | '''Diabelski Kamień z Puszczy Boreckiej''' ‒ głaz narzutowy położony w [[Powiat giżycki |powiecie giżyckim]], w [[Kruklanki (gmina wiejska)|gminie Kruklanki]], w centralnej części [[Puszcza Borecka | Puszczy Boreckiej]] ([[Leśnictwo Knieja Łuczańska]]). |
| + | <br><br> |
| + | == Opis głazu == |
| + | Pomnik przyrody. |
| | | |
− | {| width="255 px" class="wikitable" align="right"
| |
− | |-
| |
− | | [[Plik:borecka.jpg|thumb|center|250 px|"Diabelski Kamień" z Puszczy Boreckiej. © Alicja Szarzyńska]]
| |
− | |-
| |
− | ! Informacje
| |
− | |-
| |
− | | Nr ewidencyjny: 139
| |
− | |-
| |
− | | Rok powołania: 1952
| |
− | |-
| |
− | | Dok. pow.: RLB 16/152/52
| |
− | |-
| |
− | ! Położenie
| |
− | |-
| |
− | | Powiat: giżycki
| |
− | |-
| |
− | | Gmina: Kruklanki
| |
− | |-
| |
− | ! Współrzędne GPS
| |
− | |-
| |
− | | N 54,115650°
| |
− | |-
| |
− | | E 22,064967°
| |
− | |-
| |
− | ! Wymiary
| |
− | |-
| |
− | | Wysokość: 2,35 m
| |
− | |-
| |
− | | Obwód: 13,20 m
| |
− | |}
| |
− |
| |
− | == Opis głazu ==
| |
| Typ skały: średnio- i gruboziarnisty granit z szarymi plagioklazami i różowymi skaleniami potasowymi oraz jasnoszarym kwarcem. | | Typ skały: średnio- i gruboziarnisty granit z szarymi plagioklazami i różowymi skaleniami potasowymi oraz jasnoszarym kwarcem. |
− | Głaz znajduje się w centralnej części Puszczy Boreckiej, w leśnictwie Knieja Łuczańska i nazywany jest „Diabelskim Kamieniem”. Dawniej nosił nazwę Riesenstein (Olbrzymi Kamień). Można do niego dotrzeć znakowanym szlakiem „Legendy”. Związana jest z nim legenda "Diabelski kamień z puszczy" opisana w książce „Mazurskie opowieści” Jadwigi Tressenberg. <br/>
| |
− | '''Diabelski kamień z puszczy''' <br/>
| |
− | O kamieniach na Mazurach można mówić w nieskończoność. Według jednych są to skalne urwiska, które lodowiec wyznaczył na romantyczną podróż w krainę ciepła. Inni utrzymują, że jest to uśpiony lud smętkowy, który czeka na sygnał przebudzenia od swojego księcia. Zbudzą się wówczas, gdy krainę, jak to było dawniej, pokryją szczelnie lasy, a wody jezior i strumieni uczynią niedostępną. A jeszcze inni zapewniają, że to właśnie dzieło diabła, który hojnie obdarował każdy ugór, każde śródleśne karczowisko, nasiąkłe niezliczoną ilością ludzkiego potu tych, co przybyli z sąsiedniego Mazowsza, pobliskiego Pomorza, od Kowna czy znad odległego Renu.
| |
− | W każdym razie większość była i jest przekonana, że co jak co, ale kamienie są przekleństwem tej krainy. Mniejszość zaś dowodzi, że gdyby nie kamienie, to... Ale o tym kolejno.
| |
− | Na skraju Puszczy Boreckiej, w lichej chałupinie, mieszkał chłop Marcin z żoną. Bieda tam aż piszczała, toteż nieraz wzdychał do dobrych i złych mocy o zerknięcie w jego stronę, o jakąś łaskę, o ratunek. Skłonny był bardziej ufać złym mocom, są bowiem szybsze w działaniu, nie każą czekać w umartwianiu lepszej doli. Poza tym konszachty z diabłem dla przybyłego z Mazowsza chłopa ani nowina, ani nic gorszego od pana, któremu był do śmierci przypisany, a od którego zbiegł w ten bezludny przypuszczański kąt. Wstyd mówić, ale warto, żeby diabły jawiły się jako sprzymierzeńcy, zwłaszcza, że mazowiecki chłop ma swoje sposoby na przechytrzenie nawet nieczystych.
| |
− | Okazji do marzeń i gorących pragnień nie brakowało i Marcinowi.
| |
− | Chociażby widok pięknie wystrojonych panów, na równie pięknych koniach, przejeżdżających leśnymi duktami w stronę Leśnego Zakątka(1) w sercu puszczy.
| |
− | Z miejsca jawi się biedakowi, siedzącemu w nędznej chacie pod ścianą sinego boru, duże domostwo z obszerną izbą - rzędem antałków z piwem, parującym łbem dzika w miedzianej misie na stole i tuszkami nad paleniskiem. A wszystko na obszernej polanie Leśnego Zakątka, tam, gdzie rozpoczynają i kończą łowy panowie z węgoborskiego zamku(2).
| |
− | Rzuca się chłopisko na posłaniu, aż słoma, wypełniająca leżankę, z chrzęstem pada na polepę. Nie ma spania, jest tylko duża izba, mnogość jadła dla gości, a w kieszeniach brzęk monet. Za ten świat gotów był chłop oddać własną duszę.
| |
− | Nie zaskoczyło więc Marcina lekkie stuknięcie do jednego okna w chacie, jakby czekał na nie. Poderwał się, jeszcze spojrzał na odwróconą do ściany kobietę, i podciągając portki, ruszył do drzwi. Odsunął rygiel i stanął oko w oko z czarnym paniczem.
| |
− | - Znam twoje pragnienia - zaskrzeczała tajemnicza postać. - Wiem, że pragniesz bogactwa, że masz dość biedy i upokorzenia. Twoje życzenia mogą być spełnione pod warunkiem, że...
| |
− | - Spadłeś mi jak szczęśliwa gwiazda - przerwał Marcin. - Zgadzam się na wszystko. Za parę dni łowy, spadł pierwszy śnieg, świeże tropy - trzepnął chłop w kosmate ucho czarnego panicza, zerkając przy tym na łóżko ze śpiącą żoną.
| |
− | Dla pewności, że transakcji nikt nie zakłóci, wyszli za próg chaty. W księżycowej poświacie postać tajemniczego gościa przeszyła mrowiem po plecach chłopa. Owłosiony, z kopytami zamiast nóg, w kapocie z guzikami tak błyszczącymi, jak ślepia wilków, i rogami na pierzastej głowie. Rogi były koloru żurawin, którymi wysypało brzegi Mszaru(3) i na nich najdłużej zawisł wzrok Marcina. Na cofnięcie się nie miał siły. Widok ściął mu krew w żyłach.
| |
− | - A więc umowa! - rozpoczął gość. - Już dziś biorę się do roboty. Do czasu łowów stanie obszerna karczma, wypełniona wszystkim, co potrzeba karczmarzowi. Ty zaś i twoja żona...
| |
− | - Kobiety w to nie mieszaj - z trudem wyjąkał Marcin. - To moja sprawa.
| |
− | - I żona - upierał się przy swoim diabeł. - Wy we dwoje przyłożycie dłonie na sercu, a potem na papierze, który zabiorę ze sobą. To mi wystarczy. Gdy nasycicie się bogactwem i poczujecie się zmęczeni, przyjdę po was, aby zaprowadzić na godny odpoczynek.
| |
− | Chłop wpiął łapska w wiechę rozczochranych włosów - karczma, bogactwo, widok ludzi z pełnymi trzosami, błysk monet w jego kieszeni i odpoczynek w piekielnych otchłaniach - jak błyskawice przelatywało przez głowę Marcina.
| |
− | - A jeśli mnie oszukasz - zaczął niepewnie. - Skąd mam wiedzieć, że spełnisz to, co mówisz - rozpoczął chłop targi.
| |
− | - Nigdy nie zwodzę, bo ty i twoja kobieta jesteście dla mnie cenniejsi niż trud włożony w budowlę - odparł pewnym tonem diabeł.
| |
− | Chłop pomyślał przez chwilę, wytarł zmarznięty nos rękawem koszuli i ciągnął swoje:
| |
− | - Ja wiary nie daję nikomu. Weźmiesz odciski dłoni, mój i kobiety, i sobie czmychniesz. A wkrótce przyjdziesz, żeby zabrać nas na diabelski odpoczynek - i powoli, słowo po słowie, zaczął przekładać swoje warunki: - Na początku dasz coś w zastaw, ot, choćby kapotę z błyszczącymi guzikami.
| |
− | Diabeł żachnął się. - Kapota? Toć w niej cała moja siła i moc!
| |
− | - Uszanuję - powieszę na ścianie, a potem pójdziemy na polanę razem, aby zobaczyć robotę. Wysoką cenę płacę, więc muszę widzieć, co biorę. Ja swoją duszą płacę za budowlę, a żona za to, co na stołach, w karczmie i piwnicy. Tam przypieczętujemy sprawę, a kapotę sam nałożę na twoje plecy.
| |
− | Diabeł niechętnie oddał chłopu surducik i rozeszli się milcząc. Chłopa ciągnęło ciepłe łoże, diabła-robota.
| |
− | Ledwie Marcin zanurzył nogi w słomę legowiska, poczuł, kręcącą nos, woń padliny. Kichnął raz i drugi, zbudził żonę. W izbie śmierdziało tak okrutnie, że nie było czym oddychać.
| |
− | Tymczasem diabeł w pocie czoła dźwigał głazy, układał w równe szeregi, pluł na nie siarczyście, aby trzymały jedne drugich i tylko od czasu do czasu zerkał w stronę księżyca. A mury rosły. Jeszcze tylko trochę kamieni, jeden głaz w szczytową ścianę, a potem belki, krokwie, trzcina, czyli bagatela.
| |
− | I w chwili, gdy dźwigał największy kamień, ten od szczytu, gdy był już blisko polany i widział z oddali granitowe ściany budynku z ciemnymi otworami na okna, poczuł dreszcze przenikające jego całe ciało i straszliwą niemoc w rękach. Z łap wysunął się głaz i miękko spłynął na ziemię, aby zaryć się głęboko, głęboko w omszonej glebie. Zwiotczałe nogi ugięły się. Oparł głowę o kamień i wówczas jego wszystkowidzące oczy dostrzegły wysoką smugę czarnego dymu unoszącą się z komina przyleśnej chaty. Pojął, że jego praca skończona, że nie ma potrzeby iść do chaty, zrozumiał też, że zbytnia ufność i łatwowierność zatrzasnęły przed nim bramy diabelskiego królestwa. Pozostanie więc wieczna tułaczka po ziemi wśród nie zawsze życzliwych mu jej mieszkańców. Załamany, osłabiony, podniósł się z klęczek i ruszył przed siebie wprost na soltmański wiatrak(4) by muzyką jego skrzydeł ukoić ból porażki.
| |
− | Tymczasem w chacie zerwała się prawdziwa burza. Oburzona i odurzona cuchnącą wonią kobieta podeszła do pieca, roznieciła ogień, żeby porwał sobą zaduch i przy świetle łuczywa rozpoczęła poszukiwanie źródeł straszliwej woni. Znalazła. A była nią dziwna kapota z błyszczącymi guzikami. Wśród potoku pokrzykiwań pod adresem Marcina i jego tajemnych konszachtów złapała cuchnący przyodziewek i cisnęła w płomienie paleniska. Zaskwierczało, zaiskrzyło, okręciło czarny gałgan i garść popiołu runęła w komin. Porwał ją wiatr i rozrzucił hen daleko, po wszystkich gałęziach puszczańskich świerków. Wiedziała już, że jej ręce i rozum uchroniły Marcina i ją samą przed złymi mocami. A Marcin, zaszyty z głową w wyliniałą baranicę, kurczył się, malał od babskiego wrzasku.
| |
− | Rano, gdy z mieszkańców chaty opadły złe, nocne godziny, a ciekawość nie pozwalała siąść jak zwykle na zydlu i rozmyślać o biedzie, ustalono, że Marcin ruszy do Leśnego Zakątka.
| |
− | I oto jego oczom ukazała się rozległa, kamienna bryła domostwa, jego domostwa. Żal mu się zrobiło na widok braku okien, dachu, drzwi. - Gdyby nie babski pośpiech - mruczał pod nosem obchodząc kolejny raz mury budynku, sam już nie wiedząc, czy pomstować na żonę, czy też cieszyć się, że w porę rozprawiła się z głupim czartem, czy po prostu szybko kończyć rozpoczęte przez diabła dzieło.
| |
− | Zaczął prószyć śnieg. Pierwsze tropy zaznaczyły zające. Nie było już chwili do stracenia.
| |
− | Ci, co w jakiś czas potem wiązali owe konie pod okapem karczmy, nie kryli zdziwienia. Chyba sam diabeł pomógł budować tę karczmę. A ci, co w pogoni za zwierzem mijali potężny głaz, stwierdzali ze znawstwem - To diabelski kamień, tylko szatan mógł go przywlec w te puszczańskie ostępy. I gdy wielu zaprzątało sobie głowy dziełem sił nieczystych, Marcin uśmiechał się pod wąsem i dokładał do trzosika nowe monety. W tym czasie nasz opuszczony, osamotniony mazurski diabeł przecierał trakty, ścieżki, wsie i osady, grał na skrzydłach wszystkich napotkanych wiatraków. Czasem wcisnął się do dziupli przydrożnego drzewa i spóźnionemu podróżnemu tak mylił drogi, że do rana błąkał się po rozstajach. Bywało, że z nudów plunął w stóg siana na łące, który zamieniał się w ognistą czapę, ale najchętniej buszował po strychach dworów i rozległych komnatach pałaców prowokując ich mieszkańców do waśni. Kto wie, czy do dziś nie płatałby swoich złośliwych figli, gdyby z mazurskiego krajobrazu nie zniknęły wiatraki, przydrożne drzewa z dziuplami, a z wielu tworów nie zostały tylko spłaszczone, kamienne fundamenty. Z karczmy w puszczańskim ostępie również nie ma śladu. Jest natomiast potężny głaz, który może powiedzieć więcej niż przekazuje bajka. Trzeba jednak odgarnąć z niego warstwę mchu zapomnienia. <br/>
| |
| | | |
− | (1) Leśny Zakątek - niewielka osada w [[Puszcza Borecka|Puszczy Boreckiej]] w pobliżu Czerwonego Dworu. <br/> | + | Głaz nosił dawniej nazwę "Riesenstein" (z niem. "Olbrzymi Kamień"). Nazywany jest „Diabelskim Kamieniem” z racji wiążącej się z nim [[Legenda o "Diabelskim Kamieniu" z Puszczy Boreckiej"|legendy]] o przechytrzeniu diabła przez sprytnego Mazura opisanej w książce "Mazurskie opowieści" Jadwigi Tressenberg. |
− | (2) węgoborski zamek - zamek w [[Węgorzewo|Węgorzewie]]. <br/>
| |
− | (3) Mszar - [[Jezioro Kacze|Kacze]] Jezioro - śródleśne jezioro w sąsiedztwie jeziora Smolak i w niewielkiej
| |
− | odległości od Krzywej Kuty i Białej Kuty. <br/>
| |
− | (4) soltmański wiatrak - wieś [[Soltmany]] posiadała wiatrak. Jeden z nich przetrwał do pierwszych
| |
− | lat powojennych. <br/>
| |
| | | |
| + | Do głazu można dotrzeć znakowanym szlakiem rowerowym [[Ścieżka rowerowa "Mazurskie opowieści"| "Mazurskie opowieści"]] w terenie oznaczonym tabliczkami z napisem "Legendy". |
| | | |
− | <br/>
| |
| == Zobacz też == | | == Zobacz też == |
− | # http://www.lekuk.pl/oferta/puszcza-borecka | + | # [http://www.lekuk.pl/oferta/puszcza-borecka leluk.pl] [19.03.2014] |
− | # http://pl.wikipedia.org/wiki/Puszcza_Borecka | + | # [http://pl.wikipedia.org/wiki/Puszcza_Borecka wikipedia.org, Puszcza Borecka] [19.03.2014] |
− | <br/>
| + | |
− | == Źródła == | + | == Bibliografia == |
− | # Tressenberg J. 2005. Mazurskie opowieści, Gołdap.
| + | Szarzyńska Alicja, Ziółkowski Piotr, ''Skandynawskie dary. Głazy narzutowe Warmii i Mazur'', Olsztyn 2012. |
− | # Szarzyńska A. Ziółkowski P. 2012. Skandynawskie dary. Głazy narzutowe Warmii i Mazur. Wydawnictwo Mantis, Olsztyn.
| + | |
− | <br/>
| + | Tressenberg Jadwiga, ''Mazurskie opowieści'', Gołdap 2005. |
− | [[Kategoria: Głazy]][[Kategoria: Przyroda]]<br /> | + | |
| + | [[Kategoria: Przyroda]] |
| + | |
| + | [[Kategoria: Głazy]] |
| + | [[Kategoria: Pomniki przyrody]] |
| + | [[Kategoria: Powiat giżycki]] |
| + | [[Kategoria: Kruklanki (gmina wiejska)]] |