Kościoły Karla Friedricha Schinkla dla powiatu szczycieńskiego

Z Encyklopedia Warmii i Mazur
Wersja z dnia 20:18, 26 lut 2015 autorstwa Admin (dyskusja | edycje) (1 wersja)
Skocz do: nawigacja, szukaj

Projekty kościołów autorstwa Karla Friedricha Schinkla dla dawnego powiatu szczycieńskiego

Perfekcjonizm mistrza

Karl Friedrich Schinkel objął stanowisko urzędnika odpowiedzialnego m.in. za resort budowy kościołów w Najwyższym Urzędzie Budowlanym (Oberbaudeputation) w Prusach w 1810 roku; 20 lat później został jego dyrektorem. Jednym z problemów budownictwa, którym wówczas się zajął, była produkcja cegieł. Cegła wytwarzana w początkach XIX wieku była często niedoskonała - różniła się znacznie kolorytem i stopniem wypalenia; posiadała także brudnoszarą porowatą powierzchnię .

Pomimo świetnej, sięgającej średniowiecza, pruskiej tradycji budownictwa w surowej czerwonej cegle, zaniedbano sposób jej wytwarzania; regułą stało się tynkowanie budynków. Tymczasem Schinkel uważał, że w zasadzie bez dobrej cegły niemożliwa jest dobra, a co dopiero doskonała architektura ceglana, a taką właśnie pragnął tworzyć. Początkowo kazał więc cegłę polerować, polecał przebierać kamienie i te najlepsze umieszczać w niższych partiach elewacji, a gorsze w wyższych - tak, aby były niewidoczne z bliskiej odległości. Ostatecznie udoskonalił samą technologię produkcji, a osiągnąwszy dopracowany produkt, rozpoczął poszukiwania odpowiedniej dlań formy stylistycznej. Wówczas szczytem artystycznych ambicji był klasycyzm; przede wszystkim w antyku widziano wzór do naśladowania. Jednak greckie świątynie i budowle miejskie budowane były z kamienia, podlegały wobec tego innym prawom konstrukcji. Schinkel znalazł inspirację w znanych mu, jeszcze z podróży do Włoch, budowlach wczesnorenesansowych i średniowiecznych, a także w zamkach rycerzy zakonnych, które miały dlań szczególne znaczenie w opracowaniu nowej ceglanej stylistyki. Jego nauczyciel, przyjaciel i autorytet, Friedrich Gilly, po raz pierwszy odwiedził Malbork - najwspanialszy przykład zakonnej architektury rezydencjonalno-obronnej w tej części Europy - towarzysząc swemu ojcu, Davidowi Gilly, w podróży służbowej w 1794 roku. Zwarte, klarownie podzielone bryły zamku, blendy i otwory okiennie w murze, gra światła i cienia w ogromnej masie czerwonych cegieł - odnajdziemy to później w projektach młodszego Gilly, którymi Schinkel był zafascynowany.

Pruska cegła

Architektura sakralna Warmii i Mazur kojarzy się przede wszystkim z czerwono-ceglanymi kościołami gotyckimi i neogotyckimi. Szczególnie te pierwsze, na równi z krzyżackimi zamkami, wpisane są mocno w tutejszy krajobraz. Wspomniany zamek w Malborku dzięki szkicom Friedricha Gilly, a później pracom nad odbudową i restauracją zamku, w których sam Schinkel brał udział w latach 1817-1834, urósł do rangi architektonicznego symbolu Prus. Po proklamacji Drugiej Rzeszy Niemieckiej czerwono-ceglane budynki użyteczności publicznej, a także te, budowane dla urzędników państwowych rozprzestrzeniły się na całej powierzchni Prus Wschodnich. Ceglane budownictwo zyskało tu status architektury lokalnej, charakterystycznej dla regionu, a sam zamek w Malborku specjalne znaczenie w pierwszych nacjonalistycznych "przepychankach": Jadąc na wschód, nieważne czy w dzień czy w nocy, rano czy o zmierzchu, ujrzycie go jako pierwszy symbol wschodu, zamek w Malborku, a zamek ten, przypomina każdemu, kto obok przejeżdża, że znajduje się on w niemieckiej kolonii, ziemi, którą naród niemiecki wywalczył sobie mieczem i której utrzymanie jest jej winny i zobowiązany.

Zaskakujący wobec tego wydaje się fakt, że wśród 17 kościołów dla Warmii i Mazur, których projekty Schinkel osobiście nadzorował, nie znalazł się ani jeden wzniesiony w czerwonej, nieotynkowanej cegle . Jedynie stylistyka kościoła na zamku w Reszlu, pozostając w artystycznej harmonii ze średniowieczną budowlą - była neogotycka. Owszem, także w dawnym powiecie szczycieńskim, obejmującym do 1945 roku także południowo-wschodnią część dzisiejszego powiatu olsztyńskiego, zaprojektował Schinkel jeden kościółek nawiązując do form charakterystycznych dla gotyku, jednak został on opracowany w całości w drewnie. Przyjrzyjmy się procesowi powstawania kościołów pod kuratelą Schinkla w dawnym powiecie szczycieńskim, aby zrozumieć skąd taka konsekwencja w braku kontynuacji lokalnej tradycji budowlanej.

Nieoczywiste autorstwo

Dla terenu powiatu szczycieńskiego, w ramach jego granic sprzed 1945 roku, Karl Friedrich Schinkel zaprojektował cztery kościoły. Były to: wspomniany, drewniany kościółek w Księżym Lasku (1815), kościół w stylu okrągłołukowym w Wielbarku (1825-27), wczesnoklasycystyczny kościół w Kobułtach (1829/30), pozbawiony wieży niewielki kościół w Jabłonce (projekt z 1830 r., tzw. kościół normatywny - Normalkirche). Ostatecznie wzniesiono tylko trzy z nich; planowana budowa w Jabłonce nie doszła do skutku, a wśród ukończonych realizacji o autorstwie Schinkla mówić można w zasadzie tylko w przypadku kościoła w Wielbarku. Wynika to z roli, jaką Schinkel pełnił w procesie postępowania administracyjnego towarzyszącego w państwie pruskim każdej inicjatywie budowlanej, której koszt przekraczał 1000 talarów. Tego rodzaju przedsięwzięcia musiały być konsultowane z Najwyższym Urzędem Budowlanym w Berlinie. Jak przebiegał taki proces?

Prowincja wschodniopruska podzielona była wówczas, tj. od 1815 roku, na trzy rejony władzy (Regierungsbezirk): Königsberg (królewiecki), Marienwerder (kwidzyński) i Gumbinnen (dziś Gussjev w Obwodzie Kaliningradzkim), którym z kolei podlegały okręgi terenowe (Kreis) i które podzielono także pod względem odpowiednich działów (budowa kościołów, dróg, ochrona zabytków itp.). Okręgowy architekt (Kreisbaumeister) przesyłał do rewizji opracowany przez siebie projekt - w tym przypadku kościoła - do rady budowlanej odpowiedniego rejonu zwierzchniego, ta z kolei przekazywała go do odpowiedniego ministerstwa, skąd docierał on ostatecznie do Oberbaudeputation, gdzie "za biurkiem" w dziale budowy kościołów do 1830 roku siedział Karl Friedrich Schinkel. W Oberbaudeputation Schinkel poddawał przesłane projekty własnej ocenie, a następnie albo korygował je sam - w mniejszym lub większym stopniu - albo udzielał swoim pracownikom wskazówek co do koniecznej korekty. Taki projekt-korektę przesyłano z powrotem do pierwotnego autora. W przypadku powiatu szczycieńskiego rolę owego architekta okręgowego, a więc pierwszej z osób w opisanym łańcuszku biurokracji - pełnił konduktor (Kondukteur) Schimmelpfennig, który wykonał pierwsze projekty kościołów w Jabłonce, Kobułtach i Wielbarku. W przypadku najstarszego - kościółka w Księżym Lasku - znany jest tylko projekt, który wyszedł spod ręki Schinkla. Sam Schinkel nanosił każdorazowo znaczne poprawki do projektów Schimmelpfenniga; w zasadzie rozrysowywał je na nowo. I gdyby tylko zrealizowano jego idee można byłoby bezsprzecznie mówić o "kościołach projektu Schinkla" w przypadku każdej ze szczycieńskich realizacji. Tymczasem nie zawsze tak było.

Teoria i praktyka

Na dwa lata przed budową gotowy był już projekt kościółka w Księżym Lasku, osobiście narysowany przez Schinkla. Projekt przedstawiał pięcioosiowy budynek na planie prostokąta o stosunku boków 1:2, kryty dachem dwuspadowym z wejściem na osi w szczycie i ścianie wzdłużnej. Partie szczytowe miały być odeskowane, a ściany wzniesione z drewnianych bali. Cóż, niewielka bryła i powierzchnia dachu przypominały po prostu budynek świecki, jednak odświętnego charakteru nadawały mu gotyzujące obramienia okien i drzwi oraz snycerka zdobiąca odeskowanie szczytu i wiatrownice. Co więcej, w szczycie, tuż nad wejściem, wyrysował Schinkel rozetę, która nie dość, że zdobiła budynek to - zupełnie w imię pruskiego praktycyzmu - "wyprowadzała" dźwięk dzwonu z poddasza. Kościółek poświęcono w 1816 roku. Nie wiadomo na ile jego ostateczny kształt zgodny był z pierwotnym projektem. Wydaje się jednak, że niewiele miały one ze sobą wspólnego. Schinkel bardzo dbał o technikę wykonania i cechy praktyczne samej budowli - kierował się funkcjonalnością formy, a nie jedynie jej pięknem, choć jego projekty wydają się być często podyktowane regułą piękna wręcz wyidealizowanego. Tymczasem źródła mówią o budynku niestabilnym, poddającym się uderzeniom wiatru - tak, że wykluczone było używanie dzwonu wprawiającego konstrukcję w chybotanie . Ostatecznie, już 12 lat po ukończeniu budowy kościółka, rozebrano go i zastąpiono murowanym.

Następny chronologicznie był projekt kościoła w Wielbarku sporządzony podług wskazówek Schinkla. Historia powstania tej budowli rozpoczyna się w 1822 roku od rysunku konduktora Schimmelpfenniga, przedstawiającego kościół opracowany w stylistyce jeszcze późnobarokowej - choć w istocie wydaje się być to po prostu lokalnie zinterpretowany styl charakterystyczny dla pruskiego budownictwa prowincjonalnego, którego formę opracował David Gilly w Paretz. Projekt konduktora inspirowany był najprawdopodobniej kościołem ewangelickim w Szczytnie z 1719 roku; z pewnością kształt wieży, sposób jej opracowania oraz tzw. ogólne wrażenie są podobne. Cóż, Schinkel zarzucił projektowi Schimmelpfenniga przede wszystkim niedostateczną stylowość i polecił wyrysować kościół na nowo, w stylu okrągłołukowym. Pomiędzy rysunkiem obydwu architektów, za wyjątkiem połączenia wydłużonego korpusu z wieżą na planie kwadratu w szczycie oraz zbliżonej wielkości całości, w zasadzie brak punktów wspólnych. Różni je cała stylistyczna epoka. Ponadto Schimmelpfennig wyraźnie projektował "od zewnątrz", skupiając się w pierwszym rzędzie na zewnętrznym właśnie oddziaływaniu budowli. Świadczy o tym chociażby rozplanowanie otworów okiennych w elewacji wzdłużnej; podkreśla ono wertykalny podział budynku i jest rzeczywiście pod tym względem harmonijne, udane. Nie do końca jednak funkcjonalne jeśli chodzi o wnętrze, które przy okazałej długości, a jednocześnie sprawiających wrażenie "piwnicznych", stosunkowo niewielkich, okien pierwszej kondygnacji jest po prostu zbyt ciemne. Na nic tu wysokie okna na poziomie empor, których konstrukcja przysłania padające światło. Schinkel projektował inaczej - od wewnątrz i zewnątrz równocześnie. Poprawił przede wszystkim wysokość okien - tak, że te z pierwszej kondygnacji są w końcu oknami parterowymi, a nie "piwnicznymi". Jego podział na kondygnacje jest klarowny na zewnątrz, a funkcjonalny wewnątrz - wnętrze zostało doskonale doświetlone.

Ostatecznie zrealizowano projekt Schinkla, choć z drobnymi odstępstwami: kąt załamania dachu jest ostrzejszy (35, a nie 38 stopni), w związku z czym podwyższono trzecią i czwartą kondygnację wieży. Także widoczna na jego rysunku triada okienek arkadowych, w najwyższej kondygnacji wieży, z tarczą zegarową w środkowym oknie została rozwiązana nieco inaczej. Zdecydowano się jedynie na dwa otwory okienne, a tarczę umieszczono nad nimi. Rozwiązanie chyba się spodobało; świadczą o tym odniesienia na pobliskich kamieniczkach.

Konduktor Schimmelpfennig należał do osób, które kurczowo trzymają się swoich przyzwyczajeń; zaledwie kilka lat później przy okazji opracowywania projektu kościoła dla wsi Kobułty posłużył się tym samymi środkami artystycznego wyrazu co w Wielbarku. Zaprojektował budowlę w zasadzie identyczną, jedynie mniejszą (pięć zamiast siedmiu osi), a dach wieży i korpus główny przykrył tym razem tak, jak zrobił to Schinkel w Wielbarku, a mianowicie dachami: cztero- i dwuspadowym. Ponownie otrzymał projekt po zdecydowanej korekcie i znowu, tak jak stało się to w Wielbarku, Schinkel polecił wykonać rysunek w zasadzie na nowo. Dach wieży zamienić kazał na wysoki, piramidowy, polecił także usunąć wejście ze ściany wzdłużnej oraz dwa poziomy okien, zastępując je jednym, a jednocześnie nadając oknom charakterystyczną, okrągłołukową formę. Tym razem jednak zignorowano jego uwagi, a kościół wzniesiono podług rysunku Schimmelpfenniga. Stało się tak przypuszczalnie z kilku powodów. Po pierwsze sama procedura postępowania administracyjnego "od projektu do realizacji" trwała bardzo długo, czasami rozpoczynano więc budowę jeszcze w trakcie trwania "papierowego" postępowania, licząc na to, że poprawki z Oberbaudeputation albo będą nieznaczne albo wciąż możliwe do wprowadzenia. Po drugie często budowano po prostu "po swojemu", realizując własne artystyczne ambicje i lokalne przyzwyczajenia. Było to możliwe z tego powodu, że pozabiurokratyczny nadzór budowlany nie funkcjonował wówczas z należytą sprawnością, na którą pozwalałyby wizyty kontrolne na prowadzonych budowach. Jedynie coroczne podróże służbowe radców budowlanych (Bauräte) umożliwiały szybkie decyzje odnośnie korekty koniecznej w zastanej już tkance. Podsumowując, wśród wszystkich trzech zrealizowanych kościołów w powiecie szczycieńskim, dla których Schinkel wykonał projekty, jedynie w przypadku realizacji w Wielbarku można mówić o jego autorskim kościele. Nawet jeśli końcowy rysunek wykonany został podług zaleceń Schinkla, a nie przez niego samego osobiście.

Architektura i biurokracja

Uważa się, że tam gdzie zaczyna się biurokracja, kończy się sztuka. Takie przeświadczenie wynika z przekonania, że akt tworzenia musi być jednocześnie aktem wolności; inaczej mówiąc - bez wolności twórczej trudno o dzieło sztuki. Takież nieosiągalne jest jako efekt wszelkich norm, wzorów i przepisów. Cóż, liczne przykłady - szczególnie jeśli chodzi o architekturę i budownictwo - pokazują, że czasami to właśnie brak norm, ram ujmujących dzieło, bywa dość niefortunny. Dziewiętnastowieczna architektura pruska budzi obiektywny podziw do dziś; na jej podbudowie zresztą funkcjonuje współczesne niemieckie budownictwo, jedne z bardziej udanych w Europie. Tymczasem ówczesne przepisy budowlane, a przede wszystkim artystyczne wzorce były jasno określone. Projektowanie musiało sprostać jednym i drugim; prócz efektownej architektury, tworzono architekturę funkcjonalną, dostosowaną do lokalnego klimatu i warsztatu majstrów budowlanych, o cechach narodowościowych, osadzoną w krajobrazie miejskim i wiejskim. Szkoda, że dziś o tym się zapomina, a w projektowaniu chodzi przede wszystkim o manifestację ego twórcy. Karl Friedrich Schinkel uważany jest dziś za jednego z najwybitniejszych architektów. Tymczasem musimy pamiętać, że był on przecież przez wiele lat także urzędnikiem. Nawet jeśli doczekał się najwyższego stanowiska państwowego, jakie czeka na architekta. Inna sprawa, że pruska klasa "urzędnicza" musi być widziana inaczej niż współczesna.

W związku ze służbowymi obowiązkami, a także niezmordowaną pasją twórczą, Schinkel cierpiał na chroniczny natłok pracy. Od 1810 roku przez jego ręce przechodziły wszystkie projekty budynków sakralnych dla terytorium Prus i choć był sceptyczny w stosunku do wszelkiej unifikacji w architekturze, to nadmiar pracy w zasadzie zmusił go do opracowania planu normatywnego kościoła, który można byłoby po prostu powielać, a w ten sposób stworzyć wzorzec kościoła dla wszystkich pruskich prowincji. Przykładem budowli w typie Normalkirche w powiecie szczycieńskim jest ostatecznie nie zrealizowany kościół dla wsi Jabłonka.

W 1829 roku Schimmelpfennig, opracowując projekt dla Jabłonki, skopiował rysunek kościoła normatywnego, którego wzory dostępne były w Królewcu, a następnie nadał sprawie typową drogę urzędową. Projekt Normalkirche wzorowany był na zaprojektowanym przez Schinkla w 1819 roku kościółku w Nakle (woj. kujawsko-pomorskie) i pomyślany dla obrządku ewangelickiego. Był to budynek na planie prostokąta z trójosiową elewacją wzdłużną i parą drzwi w szczycie, ujętych w portal zwieńczony okrągłołukowym oknem, zaakcentowany cofnięciem muru. W narożach budynku Schinkel zaprojektował kwadratowe półfilary, wyprowadzone ponad wysokość ścian - tak, że przypominały gotyckie pinakle. Całość tworzyła zgrabny, harmonijny budynek o stylistyce pomiędzy starożytną bazyliką a gotycką świątynią. Nie inaczej wyglądać miał kościół w Jabłonce, ale Schinkel, redagując uwagi do przesłanego mu przez Schimmelpfenniga rysunku, uznał za stosowne dodanie do budynku skromnej wieży (dzwonnicy), przykrytej dachem dwuspadowym. Co ciekawe, identyczny projekt otrzymał planowany w 1838 roku kościół ewangelicki w warmińskim Olsztynie i tutaj także nie udało się go zrealizować.

Wybór stylu

Najstarszy z opisanych kościołów, w Księżym Lasku, powstał w 1815 roku. Zaprojektowana zaledwie kilka lat później realizacja wielbarska utrzymana jest już w innym stylu. Przypomnijmy - kościółek w Księżym Lasku posiadał formę nawiązującą do gotyku; ten w Wielbarku utrzymany jest w stylu okrągłołukowym. Ta stylistyczna zmiana nie jest jednostkowa; mniej więcej od 1817 roku Schinkel odwraca się w projektach sakralnych coraz bardziej od gotyku. Ma to związek z jego osobistym rozwojem. Wcześniejsze, romantyczne projekty - bez znaczenia w jakim stylu były opracowane - ilustrują doskonale jego młodzieńcze lata i związane z nimi ideały. W miarę jak Schinkel rozwija swoje umiejętności warsztatowe, odchodzi od poszukiwań duchowych, którym nie poddaje już formy architektonicznej, a zwraca się coraz bardziej ku samej konstrukcji budynku, poddając ją coraz bardziej restrykcyjnym prawom tektoniki; pojedyncze elementy konstrukcyjne mają wynikać jeden z drugiego. Jego coraz bardziej konsekwentna twórczość związana jest także z objęciem stanowiska w Oberbaudeputation, gdzie ma coraz więcej i więcej pracy. Opracowuje więc powtarzalny plan Normalkirche, który potem doprowadzi go do kolejnego - monumentalnej w wyrazie budowli z dwoma wieżami, której świetnym przykładem na Warmii jest kościół w Braniewie. W powyższym kontekście można zrozumieć wybór stylu dokonany przez Schinkla w projektach kościołów w Księżym Lasku i Jabłonce. Nieco inaczej rzecz ma się ze stylem okrągłołukowym, na który zdecydował się w przypadku realizacji w Wielbarku i Kobułtach.

Czym był styl okrągłołukowy? Jego teoretyczne podstawy sformułował Heinrich Hübsch, który poddał krytyce bezrefleksyjne naśladownictwo architektury antyku, nazywając styl okrągłołukowy oczyszczoną z antycznych reminiscencji formą stylu romańskiego, gdyby ten rozwinął się wolny od zapożyczeń stylistycznych ze starożytności. Schinkel "bawił się" stylem okrągłołukowym równocześnie z Hübschem, zainspirowany budowlami w stylu wczesnoromańskim, które oglądał we Włoszech. Projekty kościołów w Wielbarku i Kobułtach to przykłady takich poszukiwań. Widzimy, że Schinkel łączy tu jeszcze elementy klasyczne z pełnym łukiem - jednak w ogólnym wyrazie całość sprawia - w przeciwieństwie do późniejszych jego realizacji jak chociażby Packhofspeicher w Berlinie - jeszcze dość klasycystyczne wrażenie.

Wybór stylistyki kościołów projektowanych dla powiatu szczycieńskiego jest więc konsekwencją artystycznych poszukiwań Schinkla. Nie oglądał się on na lokalną tradycję budowlaną, bowiem gdyby zechciał pozostać z nią w zgodzie, kłóciłoby się to z jego wewnętrznymi przekonaniami; Schinkel uważał, że nie należy kurczowo trzymać się historycznych stylów, a naśladownictwo uniemożliwia rozwój. Jego artystycznym celem było projektować przy użyciu form historycznych, nadając im jednocześnie nowy kontekst i znaczenie. Z tego powodu pod jego kuratelą powstał na Warmii i Mazurach tylko jeden, wspominany już, neogotycki kościół w Reszlu - chodzi tu w zasadzie o projektowanie w ramach restauracji zabytków - w końcu kościół został "wbudowany" w średniowieczny zamek, wykorzystując jego południowe skrzydło. Schinkel nie poszukiwał tu nowej formy, a odtworzył starą. Nawet nie neogotycką, co po prostu w stylu krzyżackiego gotyku.

Lokalna polityka

Wybór stylu dokonany przez Schinkla w opisanych projektach był wypadkową różnych okresów jego artystycznego rozwoju, a także urzędniczych obowiązków i prób pogodzenia indywidualizmu z powtarzalnością (Normalkirche), do których jako pracownik, a później dyrektor Oberbaudeputation, był zmuszony. Istnieją jednak jeszcze kolejne powody, dla których nie zdecydował się w powiecie szczycieńskim na budowle w rodzimej, ceglanej stylistyce. Po pierwsze Schinkel nie ufał lokalnemu warsztatowi. Przypomnijmy, że do jakości cegły i ceglanej konstrukcji przywiązywał szczególną wagę. Nie bez racji, bowiem o ile pod tynkiem udaje się ukryć konstrukcyjne i warsztatowe błędy, tak cegła pozostając naga, ukazuje wszelkie niedociągnięcia. O tym, że ówczesne lokalne wykonawstwo pozostawiało wiele do życzenia, świadczy chyboczący się wraz z uderzeniami dzwonu kościółek w Księżym Lasku. Po drugie, w wyborze kościelnej stylistyki miały znaczenie także sprawy wyznaniowe. Schinkel w projekcie dla Jabłonki polecił dorysować wieżę. Miało to związek z postrzeganiem skromnych, pozbawionych wieży kościołów ewangelickich przez katolików: świątynie ewangelickie porównywano do zgrzebnych domów modlitwy, a nie pełnoprawnych świątyń, jakimi były i są okazałe, nawet w niewielkich miejscowościach, kościoły katolickie. Dostawienie wieży miało te statusowe nierówności złagodzić.

Z drugiej strony, w rejonach takich jak dawny powiat szczycieński, gdzie wiara katolicka i ewangelicka sąsiadowały obok siebie, a jedną wieś zamieszkiwali przedstawiciele obydwu wyznań, stylistyka kościołów sama w sobie pełniła funkcję komunikatu. Zauważmy, że w Kobułtach i Wielbarku, obok opisanych ewangelickich kościołów w stylu klasycyzującym, znajdują się także - chronologicznie nieco późniejsze - czerwono-ceglane, katolickie świątynie neogotyckie. Ceglany gotyk, poprzez swoje wspaniałe realizacje na Warmii, pozostawał szczególnie na prowincji symbolicznie przypisany do wiary katolickiej.

Dawniej i dziś

Przestrzenne, świetliste wnętrze kościoła w Wielbarku musiało sprawiać niezwykłe wrażenie. Schinkel polecił utrzymać kolorystykę wnętrza w biało-złotych barwach, co wzmacniało jeszcze wpadające do środka światło. Mistycyzm osiągnięto tu poprzez połączenie prostoty z samą naturą. Wprowadzanie światła do wnętrza i inscenizacja architektury przy jego pomocy jest zresztą obecne u Schinkla od zawsze, choćby w jednym z jego najwcześniejszych projektów - mauzoleum królowej Luizy. Kościół w Wielbarku był z pewnością jedną z najlepszych realizacji budownictwa sakralnego na Warmii i Mazurach. Cóż, niestety długo trzeba było tu czekać na rehabilitację pruskiej stylistyki sakralnej, widzianej jako zbyt prosta, zbyt uboga, nieprzystająca do panującego po II wojnie światowej obrządku katolickiego.

Kościół w Wielbarku przeżył już lepsze dla siebie czasy. Mieszkańcy miasteczka byli zeń wyjątkowo dumni, a samo nazwisko Schinkla budziło szacunek: Chodzi tu o prawdziwie szlachetne, pod wpływem Schinkla urządzone wnętrze, gdzie nawet najdrobniejsze sprzęty, które miałyby się tu znaleźć muszą zostać wykonane na równie wysokim estetycznym poziomie.

Dziś kościół w Wielbarku stoi opustoszały i zrujnowany. Szczęśliwie w 2013 roku znalazły się środki na położenie nowej dachówki na całej połaci dachu oraz częściowe otynkowanie budynku. Gdyby wielbarski kościół spotkał los świątyni w Kobułtach, która po odbudowie w latach 50., jeszcze w latach 90. XX wieku prezentowała się w całości, a obecnie znajdują się tu jedynie jej ruiny z "trzymającą się" jeszcze wieżą, byłaby to nie tylko strata, ale po prostu przerażająca bezmyślność.

Galeria zdjęć